1 czerwca 2016

NIK: na kardiologii inwazyjnej można zarobić

Raport NIK na temat kardiologii zachowawczej i inwazyjnej potwierdza tezę, że istnieje duża dysproporcja pomiędzy wyceną NFZ świadczeń w tych dziedzinach na niekorzyść tej pierwszej. Leczenie inwazyjne jest pięcio- sześciokrotnie wyżej wycenione niż zachowawcze. NIK skontrolował w tym zakresie 12 szpitali (pięć publicznych i siedem niepublicznych).

Raport potwierdza też tezę, że dochodzi do zjawiska „spijania śmietanki” po stronie niepublicznych placówek zajmujących się kardiologią.

Co prawda we wszystkich skontrolowanych jednostkach świadczenia kardiologii inwazyjnej przeważały liczbą i wartością nad świadczeniami o charakterze zachowawczym, jednak – jak czytamy w raporcie – zjawisko to szczególnie dobrze było widoczne w szpitalach niepublicznych, w których świadczenia z zakresu kardiologii inwazyjnej stanowiły (w latach 2012-2014) od 81 proc. do 99 proc. wszystkich świadczeń kardiologicznych, podczas gdy w grupie szpitali publicznych udział tego rodzaju świadczeń wynosił w tym samym okresie od 31 proc. do 81 proc.

Najwyższa Izba Kontroli wskazuje, że stawki wypłacane za leczenie zachowawcze nie pokrywają jego kosztów, natomiast stawki za leczenie inwazyjne pozwalają na wypracowanie sowitego zysku. Nic dziwnego zatem, że inwestorzy prywatni chętnie przejmują szpitalne oddziały kardiologii w publicznych placówkach.

Przykładowo, przychód osiągany przez szpitale z tytułu kardiologicznego leczenia inwazyjnego pacjenta z ostrym zespołem wieńcowym przyjętego w trybie pilnym wynosi od 9,4 tys. zł do 16,4 tys. zł, a przychód z tytułu leczenia zachowawczego pacjenta z tym samym schorzeniem – od 1,6 tys. zł do 2,9 tys. zł.

W ciągu 10 lat wydatki Narodowego Funduszu Zdrowia na kardiologię wzrosły trzykrotnie z 1 do 3 mld zł, przy czym na leczenie inwazyjne wzrosły aż sześciokrotnie: z 0,2 mld do 1,2 mld zł. W tym samym czasie zwiększyła się również liczba pracowni hemodynamiki ze 124 w 2010 do 167 w 2014 r.

Kontrola wykazała, że przerzucanie pacjentów „nieopłacalnych” – czyli do świadczeń kardiologii zachowawczej było możliwe m.in. dzięki temu, że prywatne podmioty w pracownie hemodynamiki inwestowały na tym samym terenie, na którym działały publiczne wielospecjalistyczne szpitale, w większości przypadków w pomieszczeniach wynajmowanych od tych szpitali.

Pozytywnym aspektem dużej liczby pracowni hemodynamiki i wysokich nakładów na kardiologię inwazyjną jest fakt, że co roku zmniejszał się wskaźnik śmiertelności w ostrych zespołach wieńcowych, a świadczenia są udzielane na wysokim poziomie. W przypadku pacjentów z zawałem serca typu STEMI czas jaki upłynął od ich przyjęcia na oddział kardiologiczny do rozpoczęcia interwencji w pracowni hemodynamiki w zdecydowanej większości przypadków wynosił nie więcej niż 60 minut, a często był krótszy niż 30 minut.

NIK zwraca także uwagę, że skontrolowane podmioty w zróżnicowany sposób podchodziły do konieczności oznaczania poziomu markerów martwicy mięśnia sercowego na etapie diagnozowania, potwierdzenia rozpoznania i oceny stanu pacjenta oraz uzależniania czasu hospitalizacji pacjenta od zmiany poziomu tych markerów.

Zdarzył się też przypadek rażącego konfliktu interesów. Śląski konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii negatywnie zaopiniował wniosek publicznego szpitala o utworzenie pracowni hemodynamiki, a następnie firma, której był współwłaścicielem, przejęła udzielanie świadczeń z zakresu kardiologii inwazyjnej w tym właśnie szpitalu jako podwykonawca, a po roku jako samodzielny świadczeniodawca.

Izba wystąpiła do prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji o urealnienie wycen świadczeń z zakresu kardiologii oraz zapewnienie regularnego monitorowania rynku usług medycznych w celu zachowania aktualności danych dotyczących kosztów składowych tej wyceny.

Jeszcze przed publikacją raportu Ministerstwo Zdrowia zapowiadało rewizję wyceny świadczeń kardiologii.

Pod koniec kwietnia AOTM  opublikowała projekt nowych stawek w kardiologii. Np. angioplastyka wieńcowa z implantem jednego stentu, za którą NFZ płaci 12 tys.740 zł, miałaby kosztować 4690 zł, a stawka za wszczepienie stymulatora serca po zawale została obniżona o ponad 12 tys. zł. Średnio koszt wszystkich procedur obniżono o jedną trzecią.

Środowisko lekarzy tej specjalizacji protestuje przeciwko takim propozycjom, deklarując jednocześnie wolę dialogu.

Justyna Wojteczek

Tagi: , , ,

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum

Wszystkie kategorie