27 marca 2015

J. Wróbel o kłopotach radomskiej interny i pediatrii: tu nie chodzi o wynagrodzenia!

Byt oddziałów internistycznego i pediatrycznego w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym jest zagrożony – uważa wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Radomiu Julian Wróbel.

Lekarskie związki zawodowe działające w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu rozpoczęły 27 marca br. kampanię, w której pytają, czemu w ich mieście, w szpitalu podległym marszałkowi województwa, jest 30 proc. łóżek internistycznych za mało w stosunku do potrzeb i o połowę mniej lekarzy niż powinno być zatrudnionych.

Rzeczniczka marszałka Marta Milewska uważa, że kampania jest niesprawiedliwa, bowiem marszałek Adam Struzik zabiega o większe środki dla mazowieckich placówek medycznych. Mówi mediom, że szpitala nie stać na większe podwyżki dla lekarzy.

Julian Wróbel podkreśla, że nie o wynagrodzenia dla medyków tu chodzi.

Opowiada Monitorowi Lekarskiemu o tym, jak wygląda sytuacja lekarzy interny i pediatrii w radomskim szpitalu na Józefowie.

Jest pan związany z Mazowieckim Szpitalem Specjalistycznym w Radomiu?

Obecnie przebywam na urlopie bezpłatnym z racji pełnienia funkcji w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie, ale dyżuruję w szpitalu.

Jak wygląda sytuacja w tym szpitalu?

Na oddziale pediatrii pracują obecnie trzy lekarki. Oddział liczy ponad 40 łóżek. Czasem przed godziną 15.00 przychodzi  jakiś dyżurny lekarz, żeby im pomóc. Te lekarki są już u kresu wytrzymałości psychicznej i fizycznej, bo zdarza się z powodów losowych, że na oddziale jest tylko jedna przez siedem godzin. Tymczasem na tym oddziale powinno być zatrudnionych co najmniej czworo lekarzy pediatrów plus drugie tyle specjalizujących się.

Jeśli chodzi o oddział chorób wewnętrznych, to z 10-osobowego zespołu lekarskiego jedna już nie pracuje, z końcem marca odchodzi kolejna, a w kwietniu trzy następne. Na oddziale nominalnie są 42 łóżka, ale ta liczba wzrasta do 70 w okresie od września do maja.

Z czego wynika to namnożenie łóżek?

Z tego, że w Radomiu brakuje łóżek internistycznych i pacjentów nie ma gdzie hospitalizować.

Oznacza to, że pilnie potrzebny jest dodatkowy oddział chorób wewnętrznych?

Tak. Ze statystyk wynika, że radomskie ma w porównaniu z resztą Mazowsza niższe wskaźniki o około 15 proc., jeśli chodzi o liczbę łóżek internistycznych na 100 tys. mieszkańców.

Co doprowadziło do takiej sytuacji, że z tych oddziałów odchodzą lekarze?

Niekompetentne zarządzanie przez kierownictwo szpitala i wynikająca z tego zła polityka kadrowa. Nie zatrzymywano lekarzy, którzy odchodzili ze szpitala i próbowano prowadzić działalność przy minimalnym zabezpieczeniu lekarskim.

Lekarze są odpowiedzialnymi ludźmi i zdają sobie sprawę z tego, że jeśli coś nie zostanie dopatrzone ze względu na to, że jest zbyt wielu pacjentów, złe warunki sanitarno-epidemiologiczne z uwagi na liczne dostawki oraz za mało lekarzy na taką liczbę pacjentów, to nie szpital będzie odpowiadał, że nie zatrudnił więcej lekarzy, tylko lekarz za to, że nie zajął się należycie pacjentem. A w tych warunkach nie da się właściwie opiekować pacjentami. Przez siedem lat przez oddział internistyczny przewinęło się około 30 lekarzy!

To pierwszy powód. Drugi jest taki, że po prostu brakuje tego dodatkowego oddziału. Nikt przez całe lata nie postarał się, by tę sytuację zmienić. Szpital na Józefowie podlega marszałkowi województwa mazowieckiego, w Radomiu jest jeszcze Szpital Miejski. Nie ma stałej współpracy między tymi organami założycielskimi, każdy prowadzi swoją politykę. Nie przypominam sobie, by władze miasta spotkały się z kimś z województwa po to, by porozmawiać o problemie brakujących łóżek na oddziałach chorób wewnętrznych radomskich szpitali.

Oczywiście na to nakłada się jeszcze systemowy problem zaniżonej wyceny procedur na oddziałach pediatrycznych i internistycznych. Kierownictwo szpitali nie jest zatem zainteresowane tworzeniem dodatkowych oddziałów, które przynoszą straty.

W mediach pojawia się jednak sugestia, że lekarze odchodzą, bo za mało zarabiają.

Obecnie nie ma roszczeń finansowych.

Czytałam, że jedna z lekarek odeszła, bo w podstawowej opiece zdrowotnej dostała dużo większe wynagrodzenie.

Pewnie dostała większe pieniądze, ale podejrzewam, że kwestia finansowa nie była akurat najważniejsza w jej decyzji. Praca w POZ wcale nie jest tak satysfakcjonująca jak praca na oddziale szpitalnym.

Podstawowym problemem lekarzy na internie i pediatrii w tym szpitalu jest to, że trzeba niezwykle ciężko pracować w ekstremalnych czasem warunkach i w poczuciu nieustannej frustracji i lęku. W takich okolicznościach wzrasta bowiem ryzyko popełnienia błędu, który najpewniej pójdzie na konto lekarza, a nie szpitala.

Parę miesięcy temu wiceszefowa oddziału chorób wewnętrznych powiedziała mi: Pracujemy bardzo ciężko, robimy, co możemy, a i tak mamy świadomość, że pacjenci nie dostają wszystkiego, co potrzeba, bo nas jest za mało, a ich za dużo.

Tu chodzi po prostu o odpowiedzialność za bezpieczeństwo pacjentów. Ci lekarze dają z siebie dużo, wiedzą, że pacjenci powinni dostać więcej, ale nie dostaną, bo lekarze nie są w stanie im tego dać z powodu ograniczeń fizycznej wydolności i czasu. W którymś momencie czara goryczy się przelewa.

Czy władze województwa wiedzą, jaki jest problem w szpitalach w Radomiu?

Z inicjatywy prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Andrzeja Sawoniego w siedzibie Delegatury Radomskiej odbyło się spotkanie wicemarszałek Elżbiety Lanc z lekarzami ze szpitala. Wizytowała też oddziały i widziała dostawki na oddziale internistycznym. W marcu w Radomiu odbyło się ponadto posiedzenie Prezydium ORL i podjęte zostało stanowisko w sprawie tej trudnej sytuacji. Trudno więc, żeby urząd marszałkowski nie wiedział, co tu się dzieje. Niestety, informacja zwrotna brzmi: zarząd szpitala wie, co robi.

Jak to wie, co robi, skoro planował zawieszenie działalności oddziału chorób wewnętrznych, na co nie dostał zgody wojewody?

No tak, ale i tak wychodzi na to, że konstatacja jest jedna: zarząd szpitala wie, co robi i patrzy, jak lekarze rezygnują z pracy.

Czy Izba może coś jeszcze zrobić?

Nasze możliwości się wyczerpały, choć wciąż deklarujemy chęć uczestniczenia w rozmowach.  Wygląda jednak na to, że zarząd szpitala nie jest na nie otwarty. Wojewoda zaproponował, żeby między lekarzami a zarządem mediowała wojewódzka komisja dialogu Społecznego.

Zauważyłam, że w lokalnej prasie ukazało się wiele wiadomości o rozmaitych modernizacjach i wyposażaniu w sprzęt radomskich szpitali. A to rezonans, a to kriokomora… Ma pan na ten temat jakieś zdanie?

Na przykład na Józefowie otwarła się kriokomora, ale to komercyjna działalność. Są takie informacje, ale kłopot polega na tym, że podstawowe dla bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców oddziały mają problemy.

Co powinno się zdarzyć, żeby sytuacja wróciła do normalności?

Lekarze muszą chcieć tam pracować. Przy obecnym zarządzie szpitala wątpię, by to się zdarzyło. Według lekarzy, którzy byli proszeni, by wrócili do pracy w szpitalu, powinni się zmienić zarządzający szpitalem.

A jest jakaś optymistyczna wiadomość?

Może ta, że lekarze na zebraniu zadecydowali o tym, żeby zgłosić wotum nieufności wobec zarządu. Lekarze z całego szpitala.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Justyna Wojteczek

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum

Wszystkie kategorie