21 października 2015

Ochrona zdrowia w kampanii wyborczej

91 proc. respondentów badania przeprowadzonego przez pracownię Millward Brown uważa, że głównym tematem kampanii wyborczej powinna być ochrona zdrowia. Wydaje się, że tematyka reformy ochrony zdrowia częściej pojawiała się teraz niż w poprzednich kampaniach. Jednak nad wyborczą debatą wisiała klątwa nieprzemyślanych haseł. Spójnych programów zaś brak.

Zdrowie okazuje się bardzo niewygodnym tematem. Dość powiedzieć, że w telewizyjnej debacie liderek dwóch partii, które prowadzą w sondażach: Ewy Kopacz z PO i Beaty Szydło z PiS, temat reformowania tego sektora nie pojawił się w ogóle. Dokumenty tych partii również nie prezentują spójnej i przemyślanej koncepcji, choć PiS ma bardziej rozbudowaną wizję.

Pozostałe partie także nie mają wypracowanej wizji zmian opartej na solidnej analizie problemów w opiece zdrowotnej.

Wszystkim ugrupowaniom można zarzucić brak uczciwej analizy przyczyn obecnej zapaści, namysłu, jak uzupełnić coraz drastyczniejsze wobec rosnących potrzeb braki kadr medycznych, czy jak kierować strumienie pieniędzy na poszczególne dziedziny medycyny. A przecież znakomity znawca ekonomiki ochrony zdrowia Stan Getzen podkreślał, że tak jak najważniejszą komponentą w wartości nieruchomości jest jej lokalizacja, tak w ochronie zdrowia jest nią alokacja pieniądza.

Co obiecują partie?

Prowadząca w sondażach Prawo i Sprawiedliwość zapowiada instytucjonalną rewolucję: likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia i rozdział pieniędzy na zdrowie z budżetu poprzez wojewodów. Poza tym chce darmowych leków dla seniorów; nie wyjaśniając, jak tę obietnicę sfinansować. Bo zapowiadany przez to ugrupowanie wzrost nakładów na opiekę zdrowotną w obliczu stale rosnących wyzwań (starzenie się społeczeństwa, wchodzenie nowych  technologii medycznych, które są co prawda skuteczniejsze, ale i coraz droższe, rosnący popyt na usługi zdrowotne, braki kadrowe) może po prostu nie wystarczyć.

Platforma Obywatelska porzuciła dawną retorykę o „uszczelnianiu systemu”. Jest w o tyle trudniejszej sytuacji, że w ciągu ostatnich ośmiu lat podjęła reformy, ale ich efekt jest dyskusyjny. Nie zrealizowała (chyba na szczęście) swojego pomysłu na podział NFZ na kilka funduszy. Swoje reformy oparła na założeniu, że głównym problemem systemu opieki zdrowotnej jest mechanizm, który pozwala się zadłużać szpitalom. Receptą na tę bolączkę stała się ustawa o działalności leczniczej.

Była to recepta nieskuteczna. Z raportu firmy Magellan S.A. „Sytuacja finansowa szpitali publicznych w Polsce” za ubiegły rok wynika, że sytuacja placówek szpitalnych jest „stabilna, ale zarazem trudna”. Wskaźniki rentowności netto oraz rentowności procedur od 3 lat pozostają praktycznie niezmienne, a ich czasowe wahania tłumaczyć można zmianami przepisów. Zaledwie w 5 województwach placówki szpitalne nie wygenerowały strat – dla porównania w roku 2013 było tak w 8 województwach.

Zbigniew Wiatr, dyrektor ds. rozwoju w firmie Magellan S.A. uważa, że problemem są małe nakłady na służbę zdrowia wyrażane w PKB na poziomie 6,8 proc. (dla porównania Holandia przeznacza na służbę zdrowia 12,1 proc. swojego PKB) oraz nierentowne procedury NFZ.

– Trzy czwarte szpitali traci na procedurach NFZ-owskich i tylko jedna czwarta z nich jest w stanie generować dodatni wynik na poziomie operacyjnym – powiedział.

Co teraz obiecuje Platforma? Ubezpieczenia dodatkowe.  Proponujemy elastyczne warianty wyboru dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych w formie abonamentów i ubezpieczeń wzajemnych. Z założenia kwota składki będzie powiązana z czynnikami ryzyka (…) jednak zagwarantowana będzie pozycja pacjenta pozostającego wyłącznie w systemie publicznym – czytamy w dokumencie tej partii zamieszczonym na stronie jej komitetu wyborczego.

Jak zagwarantować tę pozycję, dokument milczy. Ciekawe jednak, że PO otwarcie przyznaje, że kwota polisy będzie zależeć od czynników ryzyka; innymi słowy im osoba zdrowsza i mniej potrzebująca leczenia, tym niższą zapłaci składkę.

Tymczasem wyniki Diagnozy Społecznej 2015 pokazują, iż Polacy są niechętni dodatkowym ubezpieczeniom. Aż 73,5 proc. respondentów nie chce takiej polisy (dwa lata przeciwników było o prawie 3 punkty proc. mniej). Pozostali w większości deklarują, że byliby skłonni kupić taką polisę, jeśli jej koszt nie przekraczałby kwoty 100 zł. Ta suma zaś czyni pomysł opłacalności takiego przedsięwzięcia dla obu stron: ubezpieczającego i ubezpieczanego iluzorycznym.

Dawny pomysł podziału NFZ na (konkurujące ze sobą) Fundusze przejęła Nowoczesna Ryszarda Petru. Pytany przez e-Monitor Lekarski, jak skomentuje wiele danych empirycznych, że konkurencja w usługach publicznych, a szczególnie w ochronie zdrowia się nie sprawdza, powodując wzrost kosztów obsługi i spadek jakości, odpowiedział, że znane mu są badania pokazujące dobre strony konkurencji. Nie zaznaczył jednak, czy były to badania dotyczące usług publicznych.

Zaskakujące jest to, że programy partii lewicowych: Zjednoczonej Lewicy oraz Partii Razem są w wielu punktach zbieżne z programem PiS. Lewica zdecydowanie sprzeciwia się prywatyzacji. Chce ponadto, by prawo do finansowanego ze środków publicznych leczenia przysługiwało z racji obywatelstwa, a nie faktu opłacania składki na ubezpieczenie zdrowotne.

Tymczasem brakuje jednoznacznych danych, które wskazywałyby, który system finansowania opieki zdrowotnej: budżetowy czy ubezpieczeniowy – jest lepszy i wydajniejszy. Obydwa mają duże zalety i wady, a powodzenie w ich działaniu zależy od bardzo wielu czynników (m.in. nakładów, poziomu zamożności społeczeństwa, kultury organizacyjnej danego kraju, kapitału społecznego, infrastruktury, zasobów kadrowych, a nawet ukształtowania terenu i gęstości zaludnienia). Analizy wyboru danego modelu pod kątem tych czynników żadna partia natomiast nie przeprowadziła.

I PiS, i partie lewicowe opowiadają się za zwiększeniem nakładów na opiekę zdrowotną. Podobnie PSL, które opracowało dokument „Pakt dla zdrowia”. To jedyna partia, która podjęła temat braków kadrowych w medycynie: postuluje zwiększenie liczby lekarzy geriatrów w systemie opieki zdrowotnej m.in. dzięki stworzeniu „krótkiej ścieżki specjalizacyjnej” dla lekarzy internistów oraz lekarzy medycyny rodzinnej.

Partię Pawła Kukiza temat ochrony zdrowia wydaje się natomiast przerastać. Podczas telewizyjnej debaty był oburzony, że pytanie o ochronę zdrowia padło w bloku tematycznym dotyczącym wizji państwa.

– Służba zdrowia to nie jest wizja państwa. Wizja państwa to konstytucja, system podatkowy – powiedział.

Wiadomo jedynie, że jest przeciwny prywatyzacji szpitali. Prywatyzacji ochrony zdrowia chce natomiast Janusz Korwin-Mikke.

Rzeczywistość skrzeczy…

Już w niedzielę wybory. Szkoda, że politycy mało wsłuchują się w głos społeczeństwa, w tym grup, które z ochroną zdrowia mają najwięcej do czynienia w codziennym życiu: środowisk medycznych i organizacji pacjentów.

– Społeczeństwo nie chce zmiany systemu opieki zdrowotnej; chce skrócenia kolejek. (…) Odbyły się konwencje największych partii politycznych. Tam nikt nie mówił o gruntownej reformie służby zdrowia, nie słyszałem niczego, co miałoby rzeczywisty wpływ na funkcjonowanie systemu – powiedział podczas debaty „Głosujmy na zdrowie” prof. Witold Orłowski.

Prof. Janusz Czapiński, kierownik badań „Diagnoza Społeczna” nie ma złudzeń, że Polacy systemu opieki zdrowotnej nie rozumieją. Chcą po prostu szybko dostać się do lekarza.

– Politycy natomiast, kiedy już obejmą władzę, wydatki na ochronę zdrowia traktują jak wydatki na konsumpcję – mówi.

I to chyba największy błąd polityków: traktowanie pieniędzy na ochronę zdrowia nie jako inwestycję, ale jako koszt.

Justyna Wojteczek

Tagi: ,

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum

Wszystkie kategorie